Sunday 18 May 2008

Ogrod

Ogrody fascynowały mnie od zawsze. Te dzikie, zapuszczone, pełne pokrzyw i lian winobluszczu. Sprawiały więcej radości od wypielęgnowanych trawników cioci. Dawały swobodę, zaskakiwały odkrywaniem współlokatorów.
Jeż, żaba, ptasie gniazdo sprawiały, że każdy dzień w takim ogrodzie stawał się przygodą.
Wystrzyżone, wygrabione trawniczki, ścieżki żwirowane, ozdobne roślinki w konkretnych wzorach i przystrzyżone iglaki potrzebują setek lat, by nabrać klimatu. Rozwiązaniem jest wyjście pośrednie. Dzikość sterowana. Sztucznie stworzony naturalizm może 300 metrów kwadratowych nudnego ogródka zamienić w prawdziwą bajeczkę. Pierwszy taki ogród widziałem u państwa Gąsiorowskich na Pradze. Dwa dwudziestometrowe stawy obsadzone bambusem i trzciną. Pośrodku kwiat lilii wodnej. Mała górka z głazem, wodospad, paprocie, żarnowce, afrykańskie trawy. Latem fruwają ważki i motyle. Garaż z zielonym dachem zwiększa obszar zieleni. Brzozy wokół płotu skutecznie odgradzają od sąsiadów. Dom i ogród stanowią integralną całość. Jest oazą w pustyni brzydoty zaniedbanego, starego Grochowa.
Podobnie zresztą jak w Magdalence u państwa Dudów. Tu ogród jest znacznie większy. Jego centrum stanowi samooczyszczający się staw kąpielowy. Część brzegu zabudowana jest drewnianym podestem. Woda ze stawu przepływa przez filtr korzeniowy, pompowana jest na wzniesienie, skąd spływa systemem floformsów do stawu. Floformsy to wklęsłe, rzeźbione misy, w których spadająca woda zakręca, natlenia się, oczyszcza i energetyzuje. Odkryte w 1975 roku w Wielkiej Brytanii, tryumfalnie maszerują przez ogrody świata.
Zielony dach ma tu garaż, zielony dach ma mały domek w ogrodzie. Ścieki z dużego domu oczyszczane są w trzcinowej oczyszczalni. Gąszcz trzymetrowej trzciny to królestwo ptaków i owadów. Jedyny zgrzyt powoduje nieekologiczna folia PCV użyta do rozwiązań wodnych i izolacji zielonego dachu.*
Urok ma tu też naturalnie zdziczała część sosnowego lasku, gdzie mieści się kompostownik. Harmonijnie wtopione w przestrzeń ścieżki z mielonej kory i gałęzi brązową kreską sygnalizują nam najwygodniejszy sposób przemieszczania się.. Gdzieniegdzie w kącie rosną pokrzywy, dziurawce, dmuchawce.
W omawianej koncepcji ogrodu słowo chwast nie ma racji bytu. Piękniejszy jest ten biotop, który jest bogatszy, bardziej zróżnicowany. Jego podstawę stanowią rośliny rodzime, typowe dla danego regionu.
Brzozy, jałowce, wrzosy i sosny wzmocnią urodę mazowieckiego ogrodu. Tuja, cyprysy czy srebrny świerk, jeśli nie jest częścią szerszej kolorystycznej koncepcji, urodę tę najczęściej osłabia. Nie jest to oczywista reguła. Czym innym jest klon japoński, czym innym klon tatarski. Tatarak w sadzawce natomiast nigdy nie budzi wątpliwości.
Niezwykle istotnym elementem ogrodu jest woda. Wodospad, strumyk, nawet mała sadzawka koi i orzeźwia w upalne południe. A jeśli mamy do tego własny staw kąpielowy z czystą, niechlorowaną wodą, to robi się jeszcze przyjemniej...

Pierwsze samooczyszczające się stawy zaczęto budować w Austrii i Polsce ok. 15 lat temu. W maleńkiej Austrii jest ich obecnie ponad. 10 000, a w Polsce kilkanaście.
Wykładane kafelkami kwadratowe łby nowobogackich wolą chlorowane baseny od oczek wodnych, gdzie płynąc można spotkać żabę.
Oczywiście, każdy ma to, co lubi. Jeden granitowe głazy, drugi gipsowe krasnale.
Równie wątpliwą ozdobą ogrodu jest grill. Z daleka już informuje, że właściciel nie ma szacunku dla gości i sąsiadów wegetarian.
Węgiel drzewny to również brak szacunku dla energii.
Są też tacy, którzy nie wyobrażają sobie ogrodu bez upraw warzyw, owoców czy ziół.
Nie znaczy to koniecznie zamiany w nudny warzywniak. Odpowiedni dobór tych roślin pozwala zachować urodę miejsca. Zioła sadzone w spiralę, czy dynia na kompoście, raczej nie zawadzają.
Ze wszech miar godne polecenia są żywopłoty. Maskują brzydotę siatki czy „płota”, zwiększają obszar zieleni, skutecznie też izolują sąsiadów.
Chcąc mieć szybki efekt, można użyć maty plecionej z witek wierzbowych. Potem płot obsadzić bluszczem, fasolą, psianką i aktywnie czekać na efekty.
Ogród nie jest obrazem, ogród jest procesem. Wymaga pracy, opieki i uważności. Odwdzięcza się pięknem i funkcjonalnością. Ale ja i tak najbardziej lubię te zapuszczone, zdziczałe, ze śladami dawnej świetności.


* Zamiast niej można użyć folii PE (polietylen), EPMD (syntetyczny kauczuk) czy bentomaty czyli polipropylenowej maty napylanej bentonitem